Sajzy - Praktyczny Przewodnik

Prawdopodobnie trafiłaś tu szukając jakiś informacji na temat wsi Sajzy. Prawdopodobnie w związku z zajęciami terenowymi Fauna & Flora, na Wydziale Biologii UW.

I dobrze trafiłaś. I właśnie takie informacje postaram się tu zawrzeć. :)
Kiedy i czemu:
Czas: 8 lipca 2007 - 14 lipca 2007
Treść: Fauna i flora M. Ale tak naprawdę to tylko flora, flora, flora!

Krótki spis rzeczy:

  1. Gdzie to jest
  2. Jak dotrzeć
  3. Jak tam jest (
    a w szczególności:
    3.1 Teren,
    3.2 Jedzenie,
    3.3 Spanie,
    3.4 Wolny czas,
    3.5 Zajęty czas,
    3.6 Inne
    )
  4. Wyposażenie
  5. Wolne wnioski
  6. Zdjęcia
aktualna wersja: 1.0

1. Gdzie to jest

Zacznijmy zatem. Wieś Sajzy leży nieopodal Ełku. Nad jeziorem Łaśmiady. To już wiemy ze strony naszego drogiego Zakładu Geografii i CzegośTamJeszcze Roślin.

Pierwszą rzeczą, którą należy ustalić jest jeszcze szczegółowe położenie wsi. Niestety, nasz ulubiony program, Google Earth, lub jego wersja bezpośrednio na stronie www, Google Maps, nam dużo nie da. Ooo, tak to wygląda:

Szeroka okolica, zakładając, że wiemy gdzie jest Ełk.

I bardziej szczegółowa mapka, droga z Ełku do Sajz.

Tak to wygląda z pewnej odległości. Pora trochę dokładniej zobaczyć teren Stacji Terenowej.
Tu można poklikać te mapki na Google Maps.

Google wymiękł. ;( Zatem ustalmy szczegóły na zumi.pl. Na satelicie doskonale widać to co chcemy zobaczyć, zaznaczone tu kolorem.

I jeszcze pokrój okolicy:

Można sobie to poklikać TU na zumi.pl.

2. Jak dotrzeć

W każdym razie. Jak tam dotrzeć, zacznijmy od końca. Będąc we wsi Sajzy szukamy odpowiedniego numeru. Ale uważamy, bo numeracja jest "rzadka". Czyli Sajzy 2, 10 chałup dalej, Sajzy 4, znowu kilka budynków itd. Zatem spory kawałek w Sajzy brniemy. Z punktów charakterystycznych, za ośrodkiem Korol (czy jakoś tak podobnie głupio) powinniśmy przyhamować, i zacząć bacznie obserwować bramy po prawej stronie.

Jak do Sajz dotrzeć z Ełku? Wylotówką numer 65 na Olecko i Gołdap na głównym rondzie w Ełku. Dalej jedziemy, aż do wsi Straduny. Tam w lewo, w sumie nie pamiętam na co jest drogowskaz. Łatwo skręt poznać po tym, że po lewej stronie, tuż za naszym skrętem jest duży (jak na lokalne standardy) przystanek autobusowy, a może nawet pętla. Czyli jedziemy przez Straduny ile fabryka dała, obczajamy skręt w lewo, a jak już widzimy, że nie zmieścimy się w ten skręt, możemy spokojnie kontynuować hamowanie na pętli. ;-)

Gdy już pomyślnie będziemy odbijać od 65tki, mamy spory prosty odcinek przez pola (IV, 160, tnij na hopie), a gdy się zacznie las jest moment wyboru. W lewo na ośrodek Malinówka, w prawo na Sajzy/Piaski. Oczywiście kierujemy się na Piaski, przejeżdzamy całe Piaski, dalej droga robi się mniej przyjemna. Wąska, drzewa, dziury. Prędzej lub później dotrzemy do Sajz.

Jeśli chodzi o przejazd przez Ełk, sprawa przedstawia się następująco. Przejazd przez Ełk nie jest sprawą banalną.

Z Warszawy (lub z Białegostoku - o tym potem) wpadamy drogą oznaczoną na zielono, z dołu mapy jak łatwo się domyśleć. Powiedzmy, że jest to taka wlotówka. Następnie znaki nas kierują drogą niebieską (+- niebieską), i jest to jakaś forma obwodnicy Ełku. Możemy oczywiście to ściąć i dmuchnąć przez środek miasta piękną drogą nad brzegiem. Prawie Cote d'Azur. ;-) Ale załóżmy, że jedziemy jak chcą. W końcu, z niebieskiej drogi będzie rozjazd w centrum. Trasę tę sygnalizuje na rysunku kolor +- różowy. Ja w tym momecie wymiękłem i postanowiłem jechać na wyczucie w Ełku. Przedstawia to kolor czerwony. Jazda na wyczucie sprowadza się do jaknajszybszego dostania się do miejsca, które się zna (wybrzeże), i daje podążanie wzdłuż miasta. Koniec końców, dotrzemy do ronda (tam gdzie się spotykają na rysunku 3 kolory), i kontynuujemy jazdę kolorem zielonym. W Ełku jest sporo budek na fotoradary, jak się okazuje, pustych. Na wylocie na Straduny też są (jeszcze przed przejazdem przez tory). I przed Ełkiem we wsiach też są. Tam ogólnie jest pełno tych budek.

Teraz rodzi się pytanie jak dotrzeć do Ełku. Z Warszawy - nie wiem, jechałem via Białystok. Z Warszawy pewnie warto jechać Łomża/Ostrołęka. Z B-stoku przez Grajewo (chyba w B-stoku kierunek jest zwany Augustów).

Alternatywne metody dojazdu, to pociąg do Ełku (przesiadka w Białymstoku pewnie) + autobus miejski (linia 7, bodajże) Ełk - Sajzy. Uwaga... Autobus ten kursuje jakby 4 razy dziennie, więc trzeba dobrze się z nim zsynchronizować.

3. Jak tam jest

Jak już jesteśmy w Sajzach, to jest dobrze. Stacja terenowa składa się z dużego budynku, kilku domków, i err pawilonu sanitarnego. Tak to chwilowo określmy.

3.1. Teren

Budynek główny ma 2 poziomy, parter z częścią konsumpcyjną i kilkoma pokojami, oraz piętro z następnymi kilkoma pokojami. Warto odnotować, że na piętrze też znajduje się pracownia - a dokładniej 3 jednostki pracowni, oraz pokój za prawcownią (moje lokum, zdjęcia na końcu). Zasadniczo pokój za pracownią to tzw. fully wypas. Dużo miejsca, i pracownia do dyspozycji na całą noc. ;-) Z dodatkowych bajerów, jest tam woda bieżąca (zimna, ale zawsze). Przynajmniej można się jakoś ogarnąć bez wychodzenia na dwór...

Domki, są jak domki. Ustronne, ale nie przestronne. Bywa zimno i mokro.

Najciekawszym obiektem jest pawilon. Znajduje się w nim zespół umywalek, pryszniców oraz muszli. Pełna opcja. Wszystko to zaopatrzone w ciepłą wodę, która starcza na całe kilka osób. Tak więc obserwuje się wycieczki do pawilonu skwantowane, przed śniadaniem (ciepła woda po nocy) kolejka, aż do wyczerpania wody, albo po powrocie ze spaceru, przed obiadem i zajęciami (koło 11-12 już jest ciepła woda). Albo jeszcze później, itd. Oczywiście najśmieszniej jest jak się właśnie ciepła woda kończy i słychać charakterystyczny jęk z prysznica obok. ;-) Budujące jest to, że kadra przeżywa te same rozterki.

3.2. Jedzenie

Ponadto jesteśmy karmieni 3 posiłkami dziennie. Śniadanie bardzo wcześnie rano. Potem wycieczka po lesie, łące, wodzie, polu i czymś jeszcze. (Aha, torfowisko.) Ciekawostką są zdjęcia 2007-07-10-Sajzy04s.jpg oraz 2007-07-10-Sajzy05s.jpg przedstawiające grupę na synantropy w deszczu i na kacu. Te smutne miny wyglądające smętnie zza przypłaszczyków p/deszczowych. Ech. ;-)

Po wycieczne po terenie, są 2 opcje. Zajęcia z tego terenu przed, albo po obiedzie. Obiad ok. 14. Więc jak się spreżyć z zajęciami, jest cały dzień wolny praktycznie. Na koniec ok. 18 lub 19 jest kolacja, zazwyczaj ciepła. Prawie wypas, prawie FWP. ;-)

Jak karmia? Karmią znośnie, chyba najgorzej wypada w tym przywieziony z Ełku obiad. Ale wiele innych opcji nie ma. Najbliższe "coś lepszego" to wycieczka do Ełku. Ech... trochę żałuję tylko, że zapomniałem o zapasie słodyczy, który był w moim bagażniku przez ten cały czas. :(

Są też gorsze momenty, jak ma się dyżur przy zmywaniu naczyń. Wtedy okazuje się, że zaprzeczamy wszelkim zasadom higieny, i umycie naczyń z obiadu dla całej grupy sprowadza się do przepłukania ich w misce z wodą. Grrr.

3.3. Spanie

Są 2 opcje. Albo łózko polowe. Albo łózko zwykłe. Zwykłe łóżko ma oczywistą wadę, stoi przy ścianie, a przy ścianie są pająki. Fuj. Łózko polowe też ma wady. Po pierwszej nocy na łóżku polowym, pierwszy raz w życiu świeżo po obudzeniu się, bolał mnie kręgosłup. Źle to świadczy o tych łóżkach polowych...

Ogólnie polecam zaopatrzyć się w ekstra koc, poduszkę i ulubioną maskotkę.

3.4. Wolny czas

Jeśli chodzi o ten wolny czas, przyjmijmy, od 15 do nocy to jest kilka opcji. Można zwiedzać okolicę, jak widać po zdjęciach moich. Ponad chyba 250km po najbliższej okolicy. Alternatywnie, można wylegiwać się na (naszym, wydziałowym :D) pomoście. Raz zdecydowaliśmy się nawet zrobić ognisko. Można też zabrać laptopa, natomiast, nie ma co liczyć na internet. Jest to takie miejsce, że sygnał komórkowy dociera, ale słabo. Mi kilka razy udało się połączyć, ale uzyskane prędkości nie były zbyt miłe.

3.5. Zajęty czas

Na spotkaniu orgranizacyjnym zostaniemy podzieleni, podzielimy się, na podgrupy. Chyba 5. Różnić się one będą kolejnością zwiedzanego terenu. Ponadto, pośrednio zostaniemy podzieleni na pary, każda para pracuje nad własnym bukietem. Dostaniemy różnież czarny worek na śmieci, który nam będzie potrzebny na całe zajęcia. Pary mogą być w wyjątkowych sytuacjach 3 osobowe - ustalić z p. Zakryś.

Z gorszych wiadomości, na 2 lub 3 wieczory przed egzaminem, trzeba zacząć zakuwać bukiet. My akurat wybraliśmy opcję 2 wieczory i nie siedzienie do późnej nocy, ale ludzie potrafili oddawać nam klucz do pracowni (bo mieszkając tam, my ją zamykałyśmy itp) koło 3 nad ranem... Albo go w ogóle nie oddać, tylko przesiedzieć tam całą noc.

Zdjęcie 2007-07-13-Sajzy25s.jpg przestawia ostatni wieczór w pracowni przed egzaminem, i jak widać zmęczenie daje się we znaki.

A w ogóle. Co się dzieje w pracowni. Są binokulary (liczne), chyba jakieś mniej liczne mikroskopy (albo i nie), i kilka komputerów z podstawowym oprogramowaniem Flora Polska, czy jakoś podobnie. A poza tym jest dużo stołów, na których można rozkładać nasze zielsko.

3.6. Inne

Jeśli chodzi o zaopatrzenie... We wsi jest sklep.. objazdowy, 2 razy w tygodniu chyba. Po zapasy najlepiej skoczyć do Ełku.

4. Wyposażenie

Formalnie, na części roślinnej chyba nie są konieczne kalosze, ale faktycznie codzinnie były w użyciu. Albo ze względu na pogodę, albo na pogodę poprzedniego dnia + mokrą roślinność.

I trzeba mieć to co strona Zakładu poleca. Ew. gęsią skórkę dostaniemy na miejscu od prowadzących. Ciepły śpiwór - zdecydowanie. I ciepły. Warto zabrać jakieś leki, przeziębienia są częste. Ponadto swoich Szweykowskich też należy mieć. Klucze i bardziej specjalizowane pozycje (w sumie zupełnie niepotrzebne) są na miejscu.

W ramach przygotowań warto także nabyć dobrą mapę okolicy. Osobiście polecam topograficzną 1:50000. Niestety, topograficzna 1:25000 ma Sajzy dokładnie w narożniku, więc jest mniej poręczna.

Dokładne namiary:

Mapa topograficzna Polski, 1:50000
tytułowana przez "Główny Geodeta Kraju, Sztab Generalny WP"
wydanie 1 (GGK/ZGW), ozn. N-34-081-A,B
Tytuł: Wydminy
Można kupić w:
sklepie "MAPA", ul. Ostrobramska 109 (budynek Centralnej Biblioteki Wojskowej - duży, ciemny).

5. Wolne wnioski

Ogólnie należy wycieczkę oceniać pozytywnie. Część roślinną przynajmniej. Oczywiście były liczne niedogodności życiowe tam, ale można to sobie odbić różnorakimi rozrywkami. Nie była to wprawdzie chlejnia stacjonarna, wszyscy musięli koło tej 7 rano wstać. Z drugiej strony, to zakucie 100 roślinek (80 wybranych, 20 drzew narzuconych) było wyzywające, i aż się dziwię, że się udało.

Ktoś powie, że nie potrzebuje tej wiedzy, albo że nie będzie rozpoznawać roślinek nigdy w życiu. To nie jest do końca tak. Napewno nie pamiętam większości roślinek, które były mi znane rok temu, ale jakieś 20-30 z pewnością zostało. I piękno nauczenia się ich nazw łacińskich też jest bardzo kuszące. Choćby podstawy rozpoznania elementarnych roślin powinny być obowiązkowe dla każdej osoby chcącej być jakąś formą biologa.

Chyba tyle, co mi przyszło do głowy. Ogólnie polecam zadawanie pytań (via gadu najlepiej), i wyrażanie swojej opinii o tym krótkim podsumowaniu wycieczki na Sajzy. Ostatnio na Wydziale pojawiam się w środy, czwartki i piątki. ;-)

6. Zdjęcia

Poniżej znajdują się wszystkie zdjęcia, które udało mi się popełnić przez ten tydzień. Mam świadomość, że znajdują się tam nudne dłużyzny (jak kolejne stopnie zabłocenia samochodu), ale jest też kilka zdjęć, które dadzą pewien ogląd na sytuację w Stacji Terenowej UW w Sajzach.

Oto i są. Ku wspólnej uciesze zdjęcia z Sajz. Z całkiem przyjemnej wycieczki z Wydziałem Biologii.


ZDJĘCIA OFFLINE! NIE MA!
--
MiKylie, To słoneczko nigdy nie zachodzi... GG# 292433, Powrot